🦔 Jeżyk Cyprian poznaje bobra Borysa
Share
Jeżyk Cyprian szedł powoli leśną ścieżką. Słońce świeciło między liśćmi, a ptaki śpiewały wysoko na gałęziach. Nagle usłyszał coś innego – głośne chlup, chlup! i mocne chrum, chrum!
Cyprian zatrzymał się, zaciekawiony.
– Co to może być? – pomyślał.
Delikatnie odsunął krzaki i zobaczył szeroki strumień. Woda płynęła szybko, niosąc ze sobą gałązki i liście. A na brzegu stało duże, brązowe zwierzę z szerokim, płaskim ogonem.
– Dzień dobry! – zawołał Cyprian. – Co robisz? Dlaczego budujesz ścianę na rzece?
Bóbr odwrócił się, uśmiechnął i pomachał ogonem po wodzie, tak że chlapnęło na boki.
– Cześć! Jestem Borys – powiedział wesoło. – Buduję tamę! Używam gałązek, błota i kamieni. To ciężka praca, ale bardzo ważna.
Jeżyk przyjrzał się uważnie.
– A po co tama? Czy woda nie może płynąć sama? – zapytał.
– Może – odpowiedział bóbr – ale kiedy zbudujemy tamę, woda zatrzymuje się i tworzy spokojny staw. W nim mogę pływać, nurkować i chować się przed niebezpieczeństwem.
– A gdzie mieszkasz? – dopytywał Cyprian.
Borys wskazał łapą na wodę.
– W moim domku. Nazywa się żeremie. Wygląda jak duża górka z gałęzi, ale wejście jest pod wodą. To bardzo bezpieczne. Lis ani wilk nie wejdą do środka, bo nie potrafią nurkować tak dobrze jak my.
Cyprian otworzył szeroko oczy.
– To naprawdę mądre! Czy mogę pomóc?
Bóbr zmrużył oczy, jakby się zastanawiał.
– Hm… to dość trudne. Trzeba nosić patyki, układać je równo i wciskać błoto między gałęzie.
Cyprian wyprostował się dumnie.
– Potrafię nosić patyki! Już wiele razy pomagałem innym!
– No to świetnie! – ucieszył się Borys. – Zbieraj proszę cienkie, proste gałązki. Są potrzebne na wierzch tamy, żeby była mocna.
Jeżyk ruszył w las. Znalazł kilka lekkich gałązek i zaniósł je nad wodę.
– Po co te cienkie? – zapytał.
– Żeby zakryć dziury – wyjaśnił Borys. – Najpierw dajemy duże patyki, a potem małe. Woda wtedy nie przecieka.
Cyprian nosił gałązki raz po raz. Czasem splątały mu się w łapkach, ale nie poddawał się. Borys układał wszystko w odpowiednich miejscach, a swoim płaskim ogonem dociskał błoto, tak że tworzyło mocną zaprawę.
– Jesteś bardzo szybki, Borysie – zauważył jeżyk.
– Musimy być – odpowiedział bóbr. – Budowanie tamy trwa długo, ale kiedy jest gotowa, powstaje nowy świat. W wodzie zamieszkają żaby, przylecą ważki, pojawią się rybki. Inne zwierzęta też będą miały tu spokojniejsze miejsce.
Cyprian popatrzył na strumień. Woda już płynęła wolniej, a małe fale odbijały zachodzące słońce.
– Czyli… robisz to nie tylko dla siebie? – zapytał.
– Oczywiście! – odparł bóbr z uśmiechem. – Kiedy dbasz o przyrodę, przyroda dba też o ciebie.
Słońce robiło się coraz bardziej pomarańczowe. Złote światło odbijało się w nowo powstającym stawie. Tama była już prawie gotowa.
– Dziękuję ci, Cyprianie – powiedział Borys. – Pomogłeś mi naprawdę dużo. Sam pracowałbym tu jeszcze bardzo długo.
Jeżyk zarumienił się z dumy.
– A ja dziękuję, że mnie wszystkiego nauczyłeś!
Zmęczony, ale szczęśliwy Cyprian ruszył w drogę powrotną. W oddali słyszał jeszcze ciche pluskanie wody i uderzenia bobrzego ogona.
Tego wieczoru zasnął szybko, uśmiechając się do siebie. Wiedział, że dziś nie tylko pomógł, ale i poznał nowego, pracowitego przyjaciela.