🦔 Jeżyk Cyprian poznaje wiewiórkę Kitkę
Share
Jeżyk Cyprian szedł rankiem leśną ścieżką. Słońce świeciło między drzewami i rysowało na ziemi jasne plamki, które migotały przy każdym ruchu gałęzi. Na trawie błyszczała rosa – jak tysiące małych kryształków. Cyprian czuł, że to będzie dobry dzień. Bardzo lubił poranki, bo wtedy las był spokojny, ale jednocześnie pełen nowych dźwięków i zapachów.
Nagle usłyszał delikatne: szur… szur… tup!
Jakby ktoś szybko skakał po gałęziach.
Jeżyk uniósł główkę. Na wysokim dębie siedziała rudowłosa wiewiórka. Jej ogon był puszysty jak wielka, miękka chmurka. Wiewiórka trzymała w łapkach orzeszka i obracała go szybko, jakby zastanawiała się, czy już jest dobry do zjedzenia.
– Cześć! – zawołał Cyprian radośnie. – Kim jesteś?
Wiewiórka podskoczyła, jej ogon drgnął jak pomarańczowy płomień, ale po chwili uśmiechnęła się szeroko.
– Jestem Kitka! A ty?
– Jestem Cyprian – odpowiedział jeżyk. – Co robisz tak wysoko? Nie boisz się spaść?
Kitka zachichotała tak cichutko, jakby ktoś potrząsnął małym dzwoneczkiem.
– O nie! – powiedziała. – Wspinanie to dla mnie jak dla ciebie chodzenie po ziemi. Umiem skakać daleko i szybko. Z gałęzi na gałąź, z drzewa na drzewo. Patrz!
Wiewiórka skoczyła tak zgrabnie, że Cyprian aż otworzył pyszczek ze zdziwienia.
– Wow! – westchnął.
Kitka usiadła znowu na gałęzi i powiedziała:
– Teraz zbieram orzeszki, żołędzie i czasem szyszki. Muszę mieć dużo jedzenia, zanim przyjdzie zima...
Cyprian przechylił głowę.
– Na zimę? Ale przecież w lesie jest tyle jedzenia!
– Latem tak – odpowiedziała Kitka. – Ale zimą śnieg przykryje wszystko grubą warstwą. Wtedy drzewa nie mają orzechów, a na ziemi nie znajdę nic do chrupania. Dlatego robię zapasy.
Jeżyk zastanowił się chwilę.
– A gdzie je chowasz?
– W różnych miejscach – wiewiórka zaczęła wyliczać, zginając paluszki. – Pod korzeniami, w dziuplach, w miękkim mchu, pod liśćmi… Mam dużo schowków!
– A pamiętasz wszystkie? – zapytał Cyprian z dużymi oczami.
Kitka zawahała się i uśmiechnęła nieco zawstydzona.
– Prawie wszystkie… Czasem o jakimś zapominam.
– I co wtedy? – zainteresował się jeżyk.
– Czasem z tych zapomnianych orzeszków wyrastają nowe małe drzewka! – powiedziała dumnie wiewiórka. – To trochę tak, jakbym sadziła las.
Cyprian aż się uśmiechnął szeroko.
– To bardzo ważne! Mogę ci pomóc zbierać?
Oczy Kitki rozbłysły jak dwa jasne światełka.
– Naprawdę? To byłoby cudowne!
Cyprian zabrał się do pracy. Podnosił żołędzie z ziemi i układał je w małe stosiki. Kitka skakała po gałęziach i zrzucała z góry kolejne orzechy. Czasem spadały tuż obok Cypriana, a on śmiał się, bo wyglądały, jakby padał deszcz orzeszków.
Pracowali długo. Zrobili wielką górkę zapasów, a obok kilka mniejszych kupczyk dla różnych schowków.
– Dlaczego aż tyle? – zapytał Cyprian, ocierając łapką czoło.
– Bo zimą śpię w swoim gniazdku na drzewie – wyjaśniła wiewiórka. – Ale nie śpię cały czas. Czasem się budzę i wtedy muszę coś zjeść. Dlatego zbieram dużo. To się nazywa magazynowanie. Uczy mnie, żeby myśleć wcześniej o trudnych dniach.
Cyprian przytaknął poważnie.
– Czyli uczysz się planować?
– Tak! – odpowiedziała Kitka. – Las bywa różny. Raz łatwy, raz trudny. Lepiej być przygotowanym.
Kiedy słońce zaczęło chować się za koronami drzew, a las zrobił się złoty i cichy, wiewiórka powiedziała:
– Dziękuję, Cyprianie. Bez ciebie nie zebrałabym tyle zapasów. Jesteś prawdziwym przyjacielem.
– A ty nauczyłaś mnie czegoś ważnego – powiedział jeżyk. – Że warto planować i dbać o przyszłość.
Kitka pomachała ogonem, aż wyglądał jak rude słońce.
Cyprian ruszył w stronę swojej ścieżki, nucąc cichutko pod nosem. A w jego serduszku było ciepło i lekkość. Wiedział, że tego dnia zyskał nową, wyjątkową przyjaciółkę.